wtorek, 13 września 2016

*10* Po okresie spokoju objawy wracają

Przychodzi taki dzień, kiedy to po okresie względnego spokoju, prawie całkowitego  wyciszenia objawów, nagle - bum - lęk, niepokój, duszności albo uczucie derealizacji albo totalny jadłowstręt czy mdłości. Ona wraca. Ta nerwica. Właściwie powinno się napisać "ona" z małej litery, bo ona nie zasługuje na dużą literę.  Ale to początek zdania, więc jest wyjątek.

Niee, dlaczego, przecież tak dobrze mi szło? Ile to razy zadawałam sama sobie to pytanie. Przecież brałam leki, chodziłam do terapeuty, pracowałam sama ze sobą poza gabinetem, już było tak spokojnie, pięknie, a tu nagle jak grom z jasnego nieba następuje nawrót objawów . Okropne uczucie, bo człowiek czuje się tak, jakby zawiódł, jakby nie dosyć wystarczająco się starał, skoro nerwica znowu atakuje. Druga zaś myśl to taka, że to się chyba nigdy nie skończy, widać organizm podatny na stres, no i czasem wychodzi jak wychodzi.

Nie lubiłam i nie lubię tych nawrotów, bo się jednak zdarzają. Możliwe, że nie jestem jeszcze na etapie całkowitego uleczenia. Może niektórych będzie to trapić przez całe życie, w wyniku jakiś życiowych przeszkód, nie wiem tego. Ciekawe, czy możliwe jest całkowite wyjście z tych badziewiackich zaburzeń. Czy ktoś się z tego wyleczył?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz