czwartek, 8 września 2016

*8* Pierwsze objawy

Pierwsze objawy nerwicy miałam już  w wieku 5-6 lat. W wieku 10-12, jak teraz na to patrzę, bankowo już miałam nerwice. Owszem, kiedy w życiu dzieje się coś trudnego, ma się tak zwanego stresa, normalne są nerwy. Latanie co 10 min do wc, biegunki, kłucia w klatce piersiowej, nudności albo wymioty (panicznie boję się wymiotów) - ludzie się stresują to i może zdarzyć się i tak, że takie mają objawy. A jeśli te wymienione objawy to nerwica, to 100% ludzkości ją ma. Dziwne jednak dzieje się, jak mija dzień, drugi, tydzień i następny tydzień i jeszcze kolejny, a  dolegliwości nie ustępują, mimo tego, że pozornie już nie ma się czego bać i czym stresować. Ciągnie się to miesiącami. Do tego dochodzi nieustanny niepokój, narastające lęki, a nawet - ależ tak! - napady paniki!(kosmos te napady paniki, aż się proszą o wpis. Jak się ładnie poproszą to łaskawie może je opiszę;) )

Teraz inaczej na to patrzę, ale będąc dzieckiem myślałam, że każdy tak ma, jednak w miarę upływu czasu zauważyłam, że jednak nie każdy tak ma, do którego to wniosku doszłam gdzieś tak w wieku lat 10ciu. Że to akurat jest nerwica, tego jeszcze nie wiedziałam, nie wiedziałam w ogóle, że istnieje coś takiego jak nerwica.  Myślałam, ze taki mam charakter, że jestem zbyt wrażliwa, nieśmiała, za mało przebojowa (eee, przebojowa to wcale nie byłam) cicha i spokojna. Faktycznie jak sobie teraz przypominam rzeczywiście miałam te wszystkie cechy, ale istniały one wspólnie z nerwicą. No bo jak na przykład być wesołą, kiedy właśnie przeżywa się mały atak lęku (wtedy nie wiedziałam, że to atak lęku). Trudno też mieć kolejny tydzień gulę w gardle i brylować w towarzystwie, bo najnormalniej w świecie człowiek źle się wtedy czuje. Nawet jeśli chodzi jeszcze do szkoły podstawowej.

Taki był początek, teraz, już po terapii wiem, dlaczego tak się wtedy działo, doszłam do źródeł nerwicy. Czy jest łatwiej - trochę tak, ale jednocześnie czasami mam poczucie może nie tyle zmarnowanych lat, ale takiego jakby żalu, że wtedy nic z tym nikt nie zrobił, taki trochę stracony czas. Miał być beztroski, a wyszło inaczej. Co nie znaczy, że moje dzieciństwo całe było do bani, a ja smędziłam się z konta w kąt jak zombie, czekając od jednego ataku  do drugiego. Szkoda mi tylko trochę, że tak wyszło. Z drugiej jednak strony w drugiej połowie lat 80 tych nikt nie słyszał o terapiach, fobiach szkolnych, nerwicach u dzieci i młodzieży i tego nie leczono, szkoda bardzo.

Podobno im wcześniej w życiu pojawia się nerwica, tym ciężej ją wyleczyć.
Czy da się całkiem wyleczyć nerwicę ? Nie wiem, mam nadzieję.

Co szkodzi spróbować? No to próbuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz