sobota, 12 listopada 2016

*28* Nerwica a związki - obawy

Tak kiedyś myślałam, że głupio tak wchodzić w związek cierpiąc na nerwicę. Każdy się niby stresuje, okej okej, ale moje nerwicowe dolegliwości wydawały mi się takie głupie i wstydliwe. No bo co bym powiedziała swojemu facetowi  w razie ataku: kochanie, zaraz rzygnę, albo skarbie, wydaje mi się, że umieram, świat się tak dziwnie oddala, albo słońce, tak mi brakuje tchu i mam gulę w gardle, że musimy natychmiast na pogotowie, bo to są moje ostatnie chwile - głupio to wszystko brzmi jak się tego z boku słucha. No po prostu idiotycznie. No a wtedy - myślałam - mój facet pomyśli :hmm jakaś nienormalna, co ona wyprawia, eee, wezmę sobie jakąś zdrową kobitę a nie taka nienormalną wariatkę

Słowem - panicznie bałam się związków w obawie, że partner jak się dowie o mojej nerwicy, to mnie zostawi. Zostawić mnie mógł co  prawda z tysiąca innych powodów np przez inną kobietę, przez nasze kłótnie, albo, że za dużo pieniędzy wydaję, albo, że on chce hodować w domu 10 kotów...nieważne te inne powody. One mnie nie przerażały. Przerażał mnie tylko jeden powód, z powodu którego On by mnie zostawił, a mianowicie moja nerwica. Co ciekawe, jakby mnie ktoś zapytał, czy ja bym mogła mieć partnera z nerwicą to odpowiadałam, że oczywiście, że tak . Kompletnie mi to nie przeszkadzało. Zagadka - komuś wybaczałam więcej niż sobie. Zaiste dziwne. I nie wiem, czy to było spowodowane moją nerwicą, czy  moim charakterem i poglądami.

Teraz wiem, że niepotrzebnie się tak nakręcałam, ale jeszcze tkwi we mnie jakieś ziarno niepewności.
Taka zadra, nie wiem, czy kiedykolwiek ją wyjmę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz