czwartek, 23 marca 2017

*41* Wiosna - spadek formy

Wiosna, wiosna, zwykle wiosną mam spadek formy. Miałam tak jeszcze za czasów licealnych, do dziś niewiele się zmieniło.
Może to ta pogoda, jeszcze nie ciepło - a już nie zimno, może to po-zimowe osłabienie, a może wszystko na raz.

Pamiętam, jeszcze z przeszłości, miałam może 15 lat jak gdy tylko nadchodził marzec, dopadały mnie różne infekcje (cielesne) a psychicznie następowała dolina. Byłam płaczliwa, rozdrażniona, niewiele co mi się chciało, najchętniej siedziałabym cały dzień w domu pod kocem i ogladała TV. Ale nigdy tego nie robiłam, nie zaszywałam się w domu. Ciekawe co by było, jakbym pozwoliła sobie wówczas na chwilę słabości. A może wcale by się nie poprawiło, a wpadłabym w jeszcze większego doła.

W okresie studenckim wiele się pod tym względem nie zmieniło, też co roku - wiosna - dół - złe samopoczucie, oby nie powiedzieć fatalne. Chodzenie po lekarzach, badania, wyniki nic Pani nie jest to tylko nerwy, to  tylko stres, denerwuje się Pani? czym to się Pani tak denerwuje, nie można być takim nerwowym. Wychowanie wychowaniem, ale mam wrażenie, że rzeczywiście dużo rzeczy jest wrodzonych i człowiek jest mniej lub bardziej psychicznie podatny na popadanie w stany załamania.
Może więc być i tak, że objawy nerwicy będą w którymś momencie stłumione, nawet fajnie się będzie żyło, ale tak całkowicie nie znikną i trzeba, a może lepiej powinno się powiedzieć należy je zaakceptować, że zawsze mogą się pojawić w którymś momencie.
Nawet, jak się ich nie chce.