czwartek, 6 października 2016

*19* Czy ktoś się wyleczył z nerwicy?

Tak, wiem, wiem, najlepiej nie zadawać takich pytań i innych, bo do niczego one nie prowadzą.

Czy to kiedyś minie, czy ktoś się kiedyś wyleczył z nerwicy, bo mija rok, drugi i dekada cała (po niej druga, trzecia?), a nerwica, jakkolwiek osłabiona, w sprzyjających dla niej okolicznościach nagle przypomina o sobie, jakby tylko czyhała na odpowiedni moment, kiedy człowiek traci swoją czujność.
A przecież i pastylki łykałam i na terapię chodziłam.

W sumie nie mogę narzekać, a nawet mogę być zadowolona. Wiele objawów już mi odpuściło, wiele znacznie zelżało, tak, że wcale mi nie przeszkadzają. Niestety kilka (dobra, ze dwa) zostało, co mnie nie ukrywam, że martwi. Nie wiem, co z nimi zrobić i czy w ogóle coś robić. Czy je może olać?

Nie znam nikogo, kto wyleczył się z nerwicy, co tak naprawdę o niczym nie świadczy, bo wśród moich znajomych nie znam nikogo, kogo dopadła by nerwica. No chyba, że o czymś nie wiem. W sumie nerwica nie jest czymś, czym człowiek chwali się na lewo i prawo, już się prędzej przyzna do łupieżu albo do alergii. Nerwica i inne zaburzenia są jednak jeszcze trochę wstydliwe. Nie wiadomo komu o niej powiedzieć i co powiedzieć. Nie wiadomo też, czy warto się ogólnie do niej przyznawać.

To,  czy ktoś wyzdrowieje z nerwicy myślę, że zależy to od nasilenia choroby, czy raczej zaburzenia, jak też od tego, czy nerwica pojawiła się już w życiu dorosłym czy znacznie wcześniej.
U mnie było to w wieku 6 lat (klasyczne pierwsze objawy - o czym dowiedziałam się dużo, dużo później). Często potem myślałam sobie, czy ktoś, kto zachorował już niemal na starcie życia, ma w ogóle jakieś szanse na normalność, cokolwiek ta normalność znaczy. Nie wiem. Bywało ciężko, do dziś całkiem jeszcze nie odpuściło.

Czasem czytałam sobie różne blogi, fora, gdzie niektórzy opisywali, jak to zmagają się z nerwicą już długo, bo rok, czy dwa. Ha ha, zdałoby się powiedzieć. Dwa lata. Ja to miałam całe życie, nie pamiętam już czasów, aby tego nie było.

Z drugiej jednak strony było już naprawdę źle, a teraz jakkolwiek jeszcze całkiem nerwica nie odpuściła, to nie jest tak tragicznie.
Nawet bloga sobie o tym piszę ;)

1 komentarz: