poniedziałek, 24 października 2016

*25* Coraz więcej stresów

Już sama nie wiem. W szkole stresy, na studiach stresy, potem praca, też stresy, nie masz męża, masz stres, że zostaniesz sama, masz męża, masz stres jak są kłótnie, jak ci dzieci zachorują też masz stres i jak się pokłócisz ze znajomymi - także. Same stresy naokoło, bądź tu człowieku zdrowy.
Stresy  zawsze były, ale nie wiem, czy ileś tam wieków temu były nerwice i depresje. Ciekawe, jak sobie ludzie z tym radzili. No bo na przykład teraz, można iść po pomoc do psychiatry po leki, albo do psychologa na rozmowę. A kiedyś co ci biedacy, których dopadły te wątpliwe przyjemności, byli zdani na siebie. A może to byli co, co cierpieli na globus historicus lub melancholie jak pani Emilia w Nad Niemnem? A może było jeszcze inaczej, bo może ludzie byli bardziej odporni na przeciwności losu, ogólnie życie było cięższe, więc człowiek bardziej zahartowany się robił. Albo i nie i te wszystkie objawy nerwicowe były uważane za jakieś dziwactwa, urojenia albo o zgrozo szaleństwo.
A może wszystko to przez czasy, pęd do przodu, 6cio latki uczą się już obcych języków, potem dzieci w wieku szkolnym oprócz szkoły mają baseny, tenisy, naukę gry na skrzypcach, balet, korki z angielskiego, potem liceum i na studiach - wymogi coraz większe, możliwości coraz większe ale i też konkurencja coraz większa. Szkoła - korki - kursy - zajęcia pozalekcyjne - studia - podyplomówki - szkolenia - egzaminy - uprawnienia - i ciągle i ciągle... czas szybko leci nie ma kiedy nabrać oddechu. A jak przychodzi sobota i niedziela i jest wolne, to czasem trudno nawet odpocząć z tego zmęczenia. A to nerwicy nie sprzyja.
Ciekawe, czy na emeryturze też się na nią choruje.
Wszystko to za-szy-bko.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz