sobota, 31 grudnia 2016

*34* Złe myślenie o sobie typowe w nerwicy

Nie nowość, że jak się o sobie źle myśli, to źle się czuje. Jak się źle czuje, to się źle myśli. W kółko tak można i to bez końca. Myślę, że to po części nerwica tak steruje tymi myślami. Ktoś z boku może powiedzieć, skoro wiesz, że złe myśli Ci nie służą, to czemu to sobie robisz?
Hm, dobre pytanie.
Może też ktoś dodać, że jak już wiesz, że negatywne myślenie pogarsza Ci zdrowie psychiczne, to dlaczego tego nie przerwiesz? 
Hm też dobre pytanie, patrzcie państwo, nie wpadłam na nie ;)

Ale na poważnie, to w nerwicy jest tak, że na pewnym jej etapie, osiągnąwszy już pewną wiedzę, człowiek, wie, zdaje sobie sprawę z tego i owego, co powinien a czego nie powinien robić, ale cały haczyk jest tu w tym, że mimo tej wiedzy, dalej robi swoje i myśli o sobie źle.

Próbowałam to wiele razy zwalczyć ale nic nie działało, bo złe myśli wracały przy byle stresie, byle niepowodzeniu. No ale - pomyślałam, do kroćset tak dalej być nie może. Jeżeli nie mogę całkiem zmienić takiego negatywnego myślenia o sobie, to mogę zmienić je w 50, nie może w 30, 20....hm może w 1 procencie. Tak- myślałam- w 1 procencie to się może udać. No i efekt był taki, że pomału z 1 procenta zrobiło się 5 a potem może nawet i 10 i tendencja była zwyżkowa, co nie ukrywam bardzo mnie cieszyło.
Robiłam to tak, że jak tylko pojawiały mi się złe myśli o sobie samej, żem taka i owaka, to na początku próbowałam je równoważyć jakimiś dobrymi myślami o sobie, coś na zasadzie; oki, jesteś beznadziejna w tym i w tym, no ale w tym o tym jesteś bardzo dobra. I tak za każdym razem jak by la potrzeba.
Trwało to dosyć długo, okropnie ciężkie jest takie przejście na nowe tory myślenia. Z czasem jednak potrafiłam już zatrzymać to negatywne myślenie o sobie po prostu żadnym tam wynajdywaniem pozytywów, ale po prostu je ucinałam (te dołujące myśli), coś w stylu : tak naprawdę nie myślę tak o sobie i tyle, to zaczęło wystarczać. Bardzo dużo pracy to wymagało. Trwało to może ze 2 lata, ale efekty są.

Czy zdarza mi się jeszcze źle o sobie pomyśleć - pewnie, że tak, ale nie na taką skalę, nie tak silnie, nie tak często i jakoś tak zaraz jestem w stanie wyłapać takie negatywne myślenie, typowe dla nerwicy.
Myślę więc, że warto było.
A  jeśli się w przyszłości potknę - cóż, mam prawo. Nie muszę być idealna. A wszelkie załamania i nawroty nie będą świadczyć o tym, że jestem słaba, za mało się staram i ogólnie jestem beznadziejna tylko o tym, że załamania i potknięcia się zdarzają, zdarzały i będą zdarzać. Taki jest człowiek, ma wady i zalety, słabe i mocne strony, po prostu taki jest i bez oceniania czy lepszy czy gorszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz