piątek, 26 sierpnia 2016

*2* Początek i dlaczego taki blog

Hm hm hm, początek nerwicy? Wydaje mi się, że mam ją od zawsze. Odkąd pamiętam. Tylko, że wtedy nie wiedziałam, że to jest nerwica, myślałam, ze wszyscy tak mają (inne dzieci i dorośli). Normalne (i jedocześnie straszne) dla mnie były lęki, uczucie strachu, opuszczenia, bóle brzucha, nudności, tiki nerwowe (potem dołączyli do nich koledzy, ale o tym kiedy indziej).

Początki nerwicy pamiętam jeszcze z przedszkola, potem oczywiście ze szkoły podstawowej (jeszcze 8-mio letniej, ale ale, niedługo znowu będzie 8 letnia - i po co komu było to zamieszanie z gimnazjami), apogeum przyszło w liceum (i się zrymowło), ale ciągle nie wiedziałam, co to jest, uważałam, że mam taki charakter, że się za bardzo przejmuję, być może jestem zbyt ambitna, a w ogóle to ja od zawsze tak miałam  - więc tak sobie żyłam nieświadoma uciążliwej lokatorki. Coś było nie tak, ale nie wiedziałam co.

22 lata - pierwsza diagnoza, niedowierzanie, "nerwica" - "No coś pan! Wszyscy mają stres, mnie serce kłuje już od miesiąca, dzień w dzień, nie mogę oddychać (zwłaszcza wieczorem), więc sugerowałabym chorobę serca, może mi zastawka wypadła, no i ewidentnie z płucami jest coś nie tak, może się zapadły czy co, no bo nie mogę oddychać swobodnie - a pan mi tu o jakiejś nerwicy. Nie jestem wariatką! Ja tu studia kończę, zaraz obrona pracy, zaraz szukanie prawdziwej pracy, ja sobie zawsze ze wszystkim radzę, nigdy nie nawalam, a tu mi się wciska chorobę. I to psychiczną!" - nie nie powiedziałam tego na głos ale tak pomyślałam. I tak to zostawiłam na parę lat, aż do 26, 27 roku życia, kiedy to już nie obyło się bez leków, a potem terapii, ale to już inna historia.

Dlaczego taki blog?
Dwa powody:
Pierwszy - ma mi to pomóc ułożyć myśli i jest to również sposób na wygadanie się. Taka terapia przez pisanie.
Drugi - jest nas więcej (to znaczy nerwicowców), może będę mogła komuś pomóc? Parę osób mi pomogło, chciałabym spłacić dług.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz